Dochodząc więc do Motkowic zadzwoniłem po Pana Prezesa czy by nie podskoczył może po jednego pasażera pierdołę. Ale za chwilę zadzwonił Paweł z pociągu czy żyje bo się wszyscy bardzo martwią jak się okazało na lokomotywie, że nie ma mnie w pociągu i odwrotnie... i cały plan wziął w łeb...