Dla własnego bezpieczeństwa i tzw.
"spokojności" oddaliłem się spod zasięgu rażenia, przy okazji
utrwalając przygotowania, które trwały już w najlepsze przed naszym i tak
wczesnym przyjazdem (7:30). Przydałem się przy przekładaniu ciężkich
wkolejnic (na wszelki wypadek) z trasowego do specjalnego wagonu brankardu.