Dariusz Gurbiel
(9 sierpnia 1963 - 16 stycznia 2018)
Ciężko mi dziś cokolwiek sklecić, ale może dzięki temu wspomnieniu miłych chwil zrobi się nieco lżej na duszy...
Kolegi Darka nie muszę chyba przedstawiać osobom związanym z kolejami wąskotorowymi, kolejką jędrzejowską, uczestnikom przejazdów specjalnych, spotkań drezynowych, bywalcom forum 750mm.pl czy... bunkrownikom. Nie podejmuję się nawet próby opisania choćby części dokonań Kolegi w tym jakże szybko zakończonym życiu, ale jestem przekonany, że mógłby nimi obdarować śmiało kilkanaście osób. Zawsze w ruchu, zawsze pełen inicjatywy, pomysłów, dobrych rad. Imponuje wielką chęcią dzielenia się z innymi bogatym doświadczeniem, wiadomościami i zbiorami, które bez wahania udostępniał również w sieci (przez co nie raz nam podpadł, kiedy relacja z imprezy była zbyt szczegółowa nawet dla jej uczestników ;) ), lekkością kontaktu z ludźmi, profesjonalizmem wypowiedzi medialnych. Mimo niemal piętnastoletniej znajomości, zawsze potrafił mnie zaskoczyć jakimś nowym faktem ze swego życiorysu i kariery zawodowej. Generalnie wspaniały przyjaciel, uczestnik wypraw, organizator, partner do rozmaitych dyskusji, tytan prac wszelakich, mistrz opowieści grozy (zwykle podczas nocnych powrotów) i najprościej... bardzo ciekawy człowiek. Jedno, czego Darkowi ciągle było brak... czasu! Szczęście mieli ci, którzy go zdążyli poznać.
Wszystko zaczęło się dawno, dawno temu, nie gdzie indziej jak w Umianowicach, podczas przejazdu pociągu rozkładowego w dniu 11 maja 2003 roku...
Pogoda była wtedy bardzo lichutka, a ja po zajęciach postanowiłem udać się do Pińczowa, by zrobić jak najwięcej zdjęć do powstającej wówczas strony o kolejce. Po dotarciu do Umianowic namierzył mnie ówczesny prezes SSZJKD Pan Krzysztof Góral i powiedział, że na pokładzie pociągu rozmawiał z nim gość, który bardzo interesuje się kolejką i ma sporo wiadomości w temacie - warto byłoby z nim zagadać. Akurat stoi przy ognisku... i tak się zaczęło!
Po posileniu się umianowickimi kiełbaskami ruszyliśmy w kierunku Hajdaszka, gdzie podczas obchodu szlaku z Kolegą Pawłem Małysiakiem (poznanym podczas powitania wiosny 21 marca) natrafiliśmy na piękny, stary pekapowski słupek z orłem w koronie. Przy okazji podzieliłem się z Darkiem snutymi wówczas planami przywrócenia do ruchu połączenia do Hajdaszka i ogólnego wsparcia działań kolejki w miarę naszych możliwości. Darek, choć był dość powściągliwym optymistą, bardzo się do tych pomysłów zapalił, podobnie jak i przyrastająca z czasem liczba uczestników akcji "Hajda na Hajdaszek". Za galerią z tego wydarzenia: jednak krwiożercze gadziny, które zaraz nas obsiadły korzystając z chwili bezruchu ostudziły chęci dalszego spaceru i czym prędzej skierowaliśmy się z powrotem.
Na kanale dariuszkr serwisu Youtube znalaźć można nawet filmik z tamtego dnia - jeszcze byliśmy na pan... ale w końcu, jak dla mnie wtedy to był starszy Pan ("Dziś sam jestem dziadkiem...") Szybko jednak stał się rówieśnikiem.
cdn.